Panta rhei, czyli co z tym Norsemanem Macieju?

Weekend minął, Norseman się zakończył - wielkie gratulacje dla wszystkich, którzy wzięli w nim udział! Pogoda w tym roku nie rozpieszczała.

No a ja otrzymałem już kilka pytań w stylu "Maciek, a czemu nie startowałeś?". Ten post to moja odpowiedź do wyszerowania znajomkom. Miałem pisać w zeszły weekend, żeby przygotować nieświadomych fanów na tę "smutną" okoliczność, ale gównoburza na temat innego celebryty internetowo - trajlonowego zabrałaby mi cały fejm (hehe, zauważyliście dobór słowa FEJM? :D)

No dobra, teraz poważniej i już bez pucowania. TL-DR: startuję za miesiąc w Iconie w Livigno (https://www.iconxtri.com).

Wersja ciut dłuższa: na te zawody z serii Xtri to są losowania, najczęściej jesienią poprzedzającego roku. Jak wiecie, Norsemana skończyłem w 2017 roku, spełniłem swoje marzenie, plan maxi wykonany (czarny koszul). Mój plan na kolejne sezony był taki, że chciałem lecieć kolejne pozycje w serii Xtri World Tour, ale, że se nogę ujebałem (w sensie, że złamałem) po owym Norsemanie, to chwilę mi zajęło, zanim wróciłem do tego. No a jak już zacząłem wracać, to Covid i tak dotarliśmy do jesieni roku 2022, gdzie zdecydowaliśmy z trenerem Piotrem, że no robimy coś (tzn w sumie to z Agą wcześniej, a z trenerem to później, żeby kolejność zdarzeń była poprawna). Jako, że Xtri World Tour wprowadził jakieś utrudnienia i system punktowy, to losowanie się trochę pozmieniało. Chciałem startować w Swissmanie, w drugiej kolejności w Iconie, a w trzeciej "no ewentualnie ten Norseman".

No i wylosowali mnie na Icona i Norsemana, cudownie. Ale okazało się, że Icon nie pasuje, bo to 1 września, czyli 1 dzień nowej szkoły dla młodego (a, że to liceum, to w sumie ciężko cokolwiek zaplanować, bo jeszcze przed nami była cała 8ma klasa, egzaminy itd). Pozostał więc ten "smutny" Norseman.

Czemu smutny? Bo tytułowe panta rhei, czyli innymi słowy "nie wchodzi się 2x do tej samej rzeki", bo po prostu ta rzeka za drugim razem jest już czymś zupełnie innym. Upraszczając - ciężko mi było znaleźć dobrą motywację do tych zawodów. Te lata temu, to miałem giga ciśnienie - na ukończenie z czarną koszulką. Sam się trenowałem całe lata, testowałem teorie treningowe, sprzęty, jedzenia, czy 5% tkanki tłuszczowej to się dobrze sprawdzi (NIE!) itd. Po tym drugim losowaniu, gdzie mi się udało, to jednak zszedłem na ziemię po kilku miesiącach i tak naprawdę ciężko mi się było w tym odnaleźć. Bo tak poważnie - te zawody robi się głową. Nie nogami ani rękami. Trzeba mieć zajebistą motywację, żeby z siebie wycisnąć tyle, ile trzeba, żeby się dotoczyć do mety tak, jak się planowało.

Motywacja A: przelecieć to na kozie (za pierwszym razem leciałem na szosie z przystawką). To było spoko, bo lubię sprzęty i robotę przy nich, więc po tym jak w końcu 2 lata temu kupiłem se czasówkę i ją odchudziłem do "około 7kg", to tak sobie myślałem, że to będzie super na niej te zawody polecieć i sobie porównać jedno z drugim. No ale w maju rozjebałem czasówkę (a nowa jest ciężka i mało "górska" w moim mniemaniu) i już mi się odechciało :D

Motywacja B: na zawodach udział swój zapowiedział Sebastian Kienle. Z wielu powodów to była moja ikona trajlonowa, więc no myślałem, że zajebiście będzie się tak ustawić mu w nogach na 5-10 minut na pływaniu, a potem się zerzygać do wody i niech się dzieje, co się chce dalej :D No mogłem se na to pozwolić, bo już te zawody ukończyłem, nie? No ale umówmy się - słaba sprawa, biorąc pod uwagę koszty imprezy i logistyki.

Miałem jeszcze kilka pomniejszych "motywacji", ale to tak trochę na siłę wszystko było. Ale pchałem ten wózek, bo czas leci, ja się trochę starzeje i po prostu żal mi było kolejnego sezonu bez Xtri. Natomiast nastąpiła nagła zmiana planów - jakieś 2 miesiące temu udało nam się zorganizować młodemu szkołę przedwcześnie. Czyli, że już wiedzieliśmy, że się dostał do liceum i, że początek będzie miał 4tego września, a nie 1szego. I od razu mi się zapaliła lampka - O KURWENS :D

No to ja od razu maila do organizatora, czy mają jakieś miejsce, i fart, bo akurat jedno się zwolniło. I potem to już cała reszta sama się wydarzyła - zmieniliśmy z Agą plany i do tego w trakcie niedawnych wakacji zaliczyliśmy jeszcze detour w okolice Stelvio, żeby obczaić ten podjazd (na Iconie robi się go na 130km trasy rowerowej). No i ofc informacja do trenera Piotra, bo to tak trochę zmieniało postać rzeczy :D On już chyba się przyzwyczaił do tych naszych szachów 4D, gdzie zawody w kalendarz wskakują na tydzień przed (te biegowe znaczy się), no a te najważniejsze, to też tak trochę z ułąńską fantazją (attaczed imydż obrazuje dobrze mój i mojej małżonki planowanie sezonu hrhrh).

No i tu jesteśmy właśnie - na niecały miesiąc przed zawodami, ułożeni już logistycznie i treningowo, rower gotowy (jadę na szosie), biegowo wszystko działa, pływacko też. No piękna to będzie wyrypa i kolejny kamyczek do Xtri World Touru.

A jeszcze z ciekawostek - wspomniany tour jest tu: https://www.xtriworldtour.com/

Widzę jednak, że jest już kolejny (to pewnie tak jak z ajronemenem i czelendżem): https://xtri-series.com/

Jak robiłem Norsemana, to dostałem zaproszenie na Patagonmana od organizatora (fart, poznaliśmy się na śniadaniu w dzień dekoracji). Oni kilka lat byli w Xtri World Tourze, ale widzę, że już nie są: https://www.patagonman.com/ - anyways mega zawody do zrobienia kiedyś. Mam wrażenie, że kopiują każdy detal organizacyjny od Norsemana (nawet format zdjęć z promu), lol :D

No i tak próbując się odnaleźć w tym xtri pierdolniku wpadłem na listę tych zawodów na Wiki: https://en.wikipedia.org/wiki/Xtreme_triathlon - super, bo można sobie obczaić co i jak. Widać, że masa (nikomu niepotrzebnej ofc) roboty do opierdolenia na tych zawodach w kolejnych latach. I tyle zajebistych miejsc do odwiedzenia <3